Treść strony Informacje 2003/ 2004

Jakby to było gdyby "Wachy nie było"...

Derby Pomorza - czyli tradycyjnie bardzo wyrównany mecz, obfitujący w ostrą grę na granicy faulu oraz wiele emocji. Emocje, emocjami ale wynik znowu na korzyść gości - hokeiści z grodu Kopernika ulegli przyjezdnym 1:5 i po raz kolejny kibice wracali z Tor-Toru ze zwieszonymi głowami........
Na początek trochę informacji.....

Formacje TKH Nesty Toruń :
[I] Atak : Bomastek - Orzeł - Wojtarowicz
Obrona : Korczak - Szachniewicz
[II] Atak : Dołęga - Suchomski - Proszkiewicz
Obrona: Piotrowski - Janczarek
[III] Atak : Nikiel - Chrzanowski - Kiedewicz
Obrona : Morawiecki - Nikiel
Całe spotkanie w bramce TKH rozegrał Kiedewicz.
Rezerwa: Kleniar.
Zespół toruński przystąpił do spotkania osłabiony brakiem Romana Kompisa i Dariusza Chrząstka, którzy leczą kontuzję.
Widzów : około 1500 w tym 20 osobowa grupka fanów Stoczni.
Sędziowali : Tadeusz Godziątkowski (Bydgoszcz) oraz Krzysztof Śliwa (Kraków) i Mariusz Pilarski (Oświęcim)

Czas na relację.....

Spotkanie rozpoczęło się dość niemrawo, żaden z zespołów nie kwapił się do zdecydowanego ataku. Gra była chaotyczna i dość nerwowa. Pierwszą składną akcję przeprowadził zespół gości, Zdenek Jurasek wprowadził krążek do tercji torunian, podał do Rafała Twardego a ten znalazł na czystej pozycji Rafała Cychowskiego, który wykończył całą akcję otwierając wynik spotkania. Hokeiści z grodu Kopernika od tego momentu zaczęli grać bardziej agresywnie i z większą determinacją tworzyli akcję ofensywne, z każdą minutą ataki były coraz śmielsze i zaczęło "pachnieć" remisem. Niestety nawet przewaga dwóch zawodników na lodzie nie zmusiła Wawrzkiewicza do kapitulacji. W zasadzie toruńscy hokeiści sami są sobie winni, ponieważ gdy już wymanewrowali obrońców zabrakło zimnej krwi żeby wykończyć akcję - skuteczność po raz "n-ty" zawiodła. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 0:1. W 25 minucie meczu Łukasz Zachariasz wykorzystał dokładne podanie Rafała Twardego i na tablicy było już 0:2. Na szczęście tym razem gospodarze potrafili odpowiedzieć zdobyczą bramkową, w 31 minucie Bartosz Orzeł umieszcza "gumę" w bramce i nadzieja na zwycięstwo odżyła. Odżyła, niestety na krótko, gdyż 3 minuty później Zdenek Jurasek "sprowadza toruńskich kibiców na ziemię" zdobywając trzecią bramkę dla swojego zespołu. Miejscowi hokeiści za wszelką cenę chcieli zdobyć kolejną bramkę, jednak Wawrzkiewicz pokazał swoją klasę broniąc wszystkie strzały gospodarzy. Stoczniowiec, w tym okresie meczu ograniczał się tylko do kontr. Taktyka przyniosła skutek w 35 minucie, kiedy to atak Błażowski - Myszka miał przed sobą tylko Morawieckiego i skrzętnie wykorzystał okazję do poniesienia wyniku spotkania. Druga odsłona zakończyła się rezultatem 1:4. Ostatnia część meczu to ofensywna gra gospodarzy i walka o utrzymanie wyniku gości. Niestety TKH nie zdobyło już bramki, nawet w przewaga dwóch zawodników nie pomogła naszym hokeistom, którzy nie wiedzieć, czemu nie potrafili trafić do pustej bramki. Na dodatek w końcowych minutach meczu Michał Smeja strzałem z niebieskiej ustala wynik spotkania.

Podsumowując.........

W grze TKH nic się nie zmieniło od momentu przejęcia "pałeczki" przez Bogdana Wawrzyńskiego, powstaje, więc pytanie czy zmiana na stanowisku trenera coś dała zespołowi?? Zespół grał w 15 osobowym składzie + 2 bramkarzy, więc jest to pewien rodzaj usprawiedliwienia przy 19 osobowej (+2 bramkarzy) ekipie gości, ale styl gry to już zupełnie inna bajka.........
  • autor: V@LDI

wstecz

Kontakt

Bannery