Treść strony Informacje 2003/ 2004

Pierwsza czwórka powoli się oddala.....

Trener toruńskiej drużyny Peter Rossak przed meczem twierdził, że mecz TKH z GKS-em Tychy będzie wyrównanym spotkaniem i tylko szczęście zadecyduje o wygranej, jednak rzeczywistość była zupełnie inna....
Na początek trochę informacji....

W hali Tor-Toru zgromadziło się około 1500 fanów TKH. Trener gospodarzy miał do dyspozycji wszystkich zawodników więc porażki nie można tłumaczyć niepełnym składem.

Czas na relację z meczu ...

Pierwsze minuty meczu to bardzo ofensywna gra gości, już w 1minucie 6 sekundzie Kiedewicz uchronił swój zespół przed utratą gola, strzelał Łukasz Ziober z wysokości bulika. W 3 min 25 sekundzie na ławkę kar sędzia odesłał Proszkiewicza za rzucenie przeciwnika na bandę. Minęło 6 minut pierwszej odsłony, a hokeiści z grodu Kopernika nie pokazali żadnej ładnej akcji, w 7 minucie obrońcy TKH nie upilnowali Mirosława Bobra, który stał przed polem bramkowym i spokojnie czekał na podanie, tylko fantastyczna obrona Kiedewicza uchroniła zespół przed utratą bramki. Dopiero w 8 minucie druga formacja torunian popisała się ładną kombinacyjną akcją, zakończoną celnym strzałem Suchomskiego, obronionym przez Zająca. Mijały kolejne minuty..., które zawodnicy TKH spędzali na ławce kar, tym razem sędzia pan Leszek Więckowski wysłał Mariana Csoricha na odpoczynek, również za rzucenie na bandę. Nie będę komentował tych decyzji, ale praca tego arbitra już nie raz wypaczyła wynik spotkania. W 9 min 51 sekundzie Piotr Korczak swoją ofiarną interwencją uchronił zespół przed utratą gola. 11 minuta 52 sekunda i obraz meczu mógł się odwrócić, a to za sprawą kary nałożonej na jednego z graczy GKS-u. Przez cały okres gry w przewadze toruńscy hokeiści praktycznie nie schodzili z tercji Tyszan. W 12 minucie 46 sekundzie wydawało się, że TKH prowadzi, a to za sprawą Proszkiewicza, który trafił w boczną siatkę. W 16 minucie 4 sekundzie doszło do dość kuriozalnej sytuacji, otóż Csorich ponownie "grzał ławę", Dołęga jechał za krążkiem do tercji gości, Zając wyjechał z bramki żeby wybić krążek, wybił.... ale wprost pod kij Proszkiewicza, który minimalnie przestrzelił. Porzekadło "niewykorzystane sytuacje się mszczą" znalazło odzwierciedlenie. GKS wyszedł na prowadzenie w 17 minucie 55 sekundzie, autorem bramki był Piotr Sarnik. Wynikiem 0:1 zakończyła się pierwsza tercja. W tej części meczu przeważali Tyszanie, pokazali ładniejszy, bardziej kombinacyjny hokej, a poza tym grali dobrze w obronie czego nie można powiedzieć o gospodarzach.

Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gospodarzy, szczególnie druga formacja TKH "siała zamieszanie" pod bramką Zająca. Trener gospodarzy Peter Rossak widząc nieskuteczność jego podopiecznych próbował zmienić coś w poszczególnych piątkach, np. za Nikiela wszedł Bomastek, a Kompis czasami grał w II formacji. Niestety nawet to nie pomogło, a w 30 min Dusan Adamcik podwyższył na 2:0 z podania Adama Bagińskiego, co chyba podłamało gospodarzy, od tego momentu grali już bez pomysłu i wiary w wygraną. Na dodatek 39 minuta 47 sekunda i jest 3:0, autorem bramki reprezentant Polski Artur Ślusarczyk.

III tercja nie zmieniła niczego, Torunianie grali bez wiary. Podłamani nieskutecznością w ataku, z kolei Tyszanie zmienili taktykę i grali z kontry dzięki czemu podwyższyli wynik spotkania strzelając dwie bramki i tracąc również dwie.

Mecz był dość ciekawy, obfitował w kombinacyjną grę, szczególnie gości, natomiast jeżeli chodzi o gospodarzy to już od kilku spotkań widać, że z zespołem dzieje się coś złego. Hokeiści grają bez wiary i chęci, co przekłada się na końcowy wynik. Może nadszedł czas na zmiany kadrowe ?? Peter Rossak jak na razie nie potrafi sprostać oczekiwaniom kibiców oraz włodarzy klubu, sami hokeiści według mnie nie mają do niego większego szacunku, a on wpływu na ich grę.
Tak dłużej być nie może.
  • autor: V@LDI

wstecz

Kontakt

Bannery