Treść strony SEZON 2011/

Hokejowe odliczanie - w piątek rusza PLH
W najbliższy piątek ruszają rozgrywki hokejowej ekstraklasy. Znów zespół Nesty Karawela czeka ciężka batalia o utrzymanie w PLH. Bardzo cieszy za to fakt, że w zespole prowadzonym przez Jaroslava Lehockiego jest coraz więcej wychowanków.
Rozmowa z Prezesem Klubu Hokejowego Nesta Karawela BOGDANEM ROZWADOWSKIM

Gazeta Wyborcza: Nowy sezon w polskiej lidze hokejowej rusza już w najbliższy piątek. Na co mogą tym razem liczyć kibice Nesty Karawela?

Bogdan Rozwadowski: Wszyscy czekamy na początek sezonu z dużym utęsknieniem. Myślę, że w tym sezonie powinno być trochę lepiej niż w poprzednim. Wtedy startowaliśmy z pozycji beniaminka. Teraz występujemy już w nieco innej roli. Na pewno podstawowym celem jest utrzymanie w PLH. Ale nie ukrywam, że wszyscy liczymy na poprawę siódmej pozycji o jedno lub też dwa miejsca. Na pewno stać na to toruński zespół. Kibicom mogę obiecać ze swojej strony, a także sztabu szkoleniowego i zawodników, że wszyscy będą walczyli na lodzie. Mecze w Toruniu są dla nas szalenie ważne i będziemy chcieli osiągnąć jak największą liczbę zwycięstw na Tor-Torze. Chcielibyśmy, aby nasze lodowisko było twierdzą trudną do zdobycia. Duża też w tym rola kibiców, którzy mogą pomóc naszym graczom.

G.W. Personalnie drużyna wydaje się być nieco mocniejsza...

B.R. Na razie nie ma co wyciągać wniosków. Nazwiska przecież nie grają. Jest kilku zagranicznych zawodników, którzy powinni być wzmocnieniem zespołu. Mnie cieszy coraz lepsza postawa młodzieży. To są nasi wychowankowie. Moim marzeniem jest, aby pierwsza drużyna składała się z samych toruńskich hokeistów. Zdają sobie sprawę jednak z tego, że to nierealne. Ale im więcej, tym lepiej. To dla nich będą przychodzili kibice na trybuny. Kiedy w składzie będą miejscowi gracze, to łatwiej też namówić sponsora do współpracy. Głównym składnikiem sukcesu są fani. Jeśli będzie ich dużo przychodziło na mecze, to wszystko będzie się samo napędzało. Ale wiem, że dobra gra zespołu i niezłe wyniki są najmocniejszym magnesem dla kibiców.

G.W. Bez nich trudno będzie dopiąć budżet. W hokeju kibice płacący za bilety są ważnym sponsorem klubu...

B.R. To prawda. W zeszłym sezonie wpływy z biletów stanowiły około pięć procent naszego budżetu. Teraz bardzo chciałbym, aby ta liczba wzrosła. Kilkanaście procent to byłby bardzo dobry wynik. Sprawa jest prosta. Ponad 100 osób na każdym meczu to spory zastrzyk gotówki dla klubu. To także sygnał dla sponsorów, że warto się tutaj zareklamować. Właściciele firm chcą, aby ich pieniądze były dobrze inwestowane. Jeśli płacą za reklamę, to chcą, aby później oglądało ją jak najwięcej ludzi.

G.W. Co klub jeszcze robi, aby przyciągnąć kibiców na trybuny Tor-Toru?

B.R. Staramy się robić jak najwięcej. Hokeiści odwiedzają przedszkola i szkoły. Na pewno znajdzie się kilku takich maluchów, którzy w domu powiedzą rodzicom o wizycie hokeistów. Później będą wyciągali przede wszystkim tatę lub mamę na mecz. Potem możliwe, że złapią bakcyla i będą regularnie przychodzili na spotkania naszej drużyny. Dla tych, którzy zdecydują się przyjść na mecz Nesty Karawela, przygotowaliśmy wiele konkursów z cennymi nagrodami. Niskie ceny karnetów też powinny zachęcić kibiców do ich kupowania. Poza tym w zespole jest wielu graczy z Torunia. Ich koledzy czy też koleżanki też będą chcieli przyjść i zobaczyć, jak ich znajomy radzi sobie w hokejowej ekstraklasie, i wspomóc go dopingiem. Hokej na lodzie to widowiskowa dyscyplina sportu. Naprawdę, kto raz był, to wie, o czym mówię. Kto jeszcze nie miał okazji, to zapraszamy. Inauguracja sezonu w Toruniu w niedzielę 9 września w meczu z Aksam Unią Oświęcim.

G.W. Klub marketingowo w tym roku zaryzykował. Po raz pierwszy w historii reklamy na bandach, na strojach były dużo tańsze niż wcześniej. Udało się przekonać sponsorów do wsparcia toruńskiego hokeja?

B.R. Myślę, że tak. Stwierdziliśmy, że lepiej mieć więcej reklamodawców za niższe kwoty niż mniej po wyższych cenach. Dla nas cenny jest każdy, kto nam pomaga. Pojawiły się firmy, które po raz pierwszy w historii zdecydowały się postawić na hokej. Są też takie, które po kilku latach znów wróciły. Dlatego uważam, że osiągnęliśmy mały sukces. Cały czas walczymy z dopięciem budżetu. Nie jesteśmy bogatym klubem. Nie zamierzamy żyć ponad stan i gramy takim składem, na jaki nas stać.


Dla "Gazety" mówi trener Sokołów Toruń, mistrzów Polski juniorów, Leszek Minge

Trudno na razie powiedzieć, jaki to będzie sezon dla Nesty Karawela. Na pewno nie będzie łatwo, bo rywale są silni. Ze sparingów nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Myślę, że dopiero trzy, cztery mecze ligowe pokażą, jak silna jest nasza drużyna. Nie widziałem w akcji jeszcze Słowaków grających w Neście Karaweli i dlatego trudno mi tu coś więcej na ten temat powiedzieć. Jest kilku zawodników z mojego zespołu, którzy przeszli do seniorów. Ale to, ile będą grali, to zależy już od trenera Jaroslava Lehockiego. To on tu będzie decydował. Na pewno od razu nie można spodziewać się, że będą siłą napędową drużyny. Ale z czasem na pewno będą poprawiać swoje umiejętności i będą coraz bardziej przydatni. Ja tylko się cieszę, że zespół będzie coraz bardziej toruński. Wielu graczy, którzy tutaj grali, albo pokończyli kariery, albo też tułają się po niższej lidze. Jeśli już mamy ściągać zawodników z zewnątrz, to muszą to być dobrzy gracze. Tak jest właśnie teraz i myślę, że tą drogą powinniśmy iść. Co do beniaminka z Katowice to faktycznie dobrze grali w sparingach. Ale liga to zupełnie coś innego i ci młodzi chłopacy na pewno zapłacą frycowe. Ja mam nadzieję, że na mecze Nesty Karawela będzie przychodziło wielu kibiców. Zawodnicy na pewno na lodzie będą walczyć, emocji na pewno nie będzie brakować.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

wstecz

Kontakt

Bannery