Treść strony luty_2011
Nesta oszczędziła młodzież
Hokej na lodzie. Lider rozgrywek pierwszej ligi nie grał ostro, aby nie narażać rywali na kontuzje
Zgodnie z przewidywaniami hokeiści Nesty Toruń kolejny raz bez kłopotów pokonali rywali. Na własnym lodowisku ograli SMS I Sosnowiec 7:1. Sobotnie spotkanie miało podobny przebieg do wcześniejszych, rozgrywanych w Toruniu - była duża przewaga, ale i mierna skutecznością gospodarzy.
Brakowało skuteczności...
Nieporadność Nesty pod bramką młodzieży z sosnowieckiej placówki, prowadzonej przez torunianina Andrzeja Masewicza, spowodowała, że pierwsza tercja zakończyła się tylko dwubramkowym prowadzeniem. Na listę strzelców wpisali się Przemysław Bomastek i Toms Bluks, ale kolejne, często wypracowywane doskonałe sytuacje strzeleckie marnowali Jacek Dzięgiel, Tomasz Proszkiewicz, czy Arkadiusz Marmurowicz. Brakło precyzji i zachowania zimnej krwi.
W drugiej tercji torunianie także stworzyli wiele dogodnych okazji, jednak podobnie jak w pierwszych dwudziestu minutach mieli kłopoty z pokonaniem dobrze broniącego Kacpra Stołowskiego. W tej części również zdobyli dwie bramki, jedną tymczasem stracili, gdy rzut karny, po faulu Michała Porębskiego, skutecznie wykonał Daniel Cichoń. Ta sztuka nie udała się kilka minut później Danielowi Mingemu, który w identycznej sytuacji nie potrafił pokonać bramkarza Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
Nadal są niepokonani
W trzeciej tercji na lodzie nie pokazali się najstarsi zawodnicy Nesty: Przemysław Bomastek, Łukasz Chrzanowski i Tomasz Proszkiewicz, których zastąpili rezerwowi. Zmiany taktyczne, a raczej odpoczynek liderów, nie wpłynął na wcześniej ustalony obraz gry. Zastępcy liderów zagrali podobnie i ... również razili skutecznością.
- Najważniejsze, że znowu wygraliśmy i nadal jesteśmy drużyną niepokonaną - podsumował Marek Górecki, drugi trener Nesty. - Andrzej Masewicz, mój kolega z lodowiska, szkoleniowiec SMS-u, nie miał do dyspozycji swoich wszystkich zawodników, a kilku grało z niewyleczonymi kontuzjami. Przed meczem rozmawialiśmy o kłopotach kadrowych jego ekipy, która już rozpoczęła przygotowania do kwietniowych mistrzostw świata.
Ściągnięto nawet doradcę z Kanady (Roberta Caldwella - przyp. red.), który ma współpracować z Andrzejem Masewiczem, a w sobotę oglądał nasze spotkanie z trybun. Przed meczem, w szatni, rozmawiałem z naszymi zawodnikami. Uczuliliśmy ich przed zbyt ostrą grą, aby młodzi kadrowicze nie mieli więcej kłopotów, przygotowując się do mistrzostw.
źródło: M. Czypek, D. Łopatka - Nowości