Treść strony SEZON 2008/ 2009
Strajk? Nie. Chcemy rozmów
Rozmowa z MARKIEM SOKOŁOWSKIM, prezesem Toruńskiego Klubu Hokejowego.
PZHL przesłał klubom dość dużą lekturę do przeczytania - ponad pięćdziesiąt stron przepisów.
Dotarły do nas ta wytyczne.
Przeglądając tę książkę można odnieść wrażenie, że znajdują się w niej tylko kwoty pieniędzy i terminy ich spłaty.
Tak to wygląda. Również mamy takie wrażenie. Musimy zapłacić ponad
trzydzieści tysięcy złotych do końca lipca, a w sierpniu około
siedemdziesięciu tysięcy.
Podwyższenie sumy wpisowego jest dla Was zaskoczeniem?
Nie zaskoczyła nas ta zmiana. Relatywnie suma ta nie odzwierciedla
jednak sytuacji polskich klubów. Rynek nie jest w pełni profesjonalny.
W polskim hokeju takich pieniędzy nie ma.
Prezesi kilku klubów zapowiadają, być może na wyrost, że takiej sumy nie zapłacą. TKH podpisuje się pod tymi zapowiedziami?
Nie jesteśmy klubem strajkującym. Trzeba porozmawiać na ten temat.
Szykuje się spotkanie prezesów klubów.
Rozmawiać muszą wszyscy. Prezesi klubów i zarząd PZHL. Musimy podjąć
jakąś decyzję. My oglądamy każdą złotówkę z dwóch stron, kilka razy,
tylko dla tego, żeby funkcjonować w miarę niezależnie od rynku, który
nas otacza. Nie ma się co gniewać na PZHL, że takie zmiany wprowadził.
Nie będzie się też można gniewać na nas, jeżeli nie będzie nas stać na
spłacenie takiej kwoty.
Rozmowy z zarządem PZHL mogą nie przynieść skutków. Tak było wcześniej. Prezes Zdzisław Ingielewicz stawiał na swoim.
Nie kwitowałbym tego w taki sposób, że powyższe kwoty są ostateczne. Będziemy na ten temat dyskutować.
O konsensus w tej sprawie może być jednak trudno.
To wówczas będziemy mieli lock-out (zawieszenie rozgrywek - przyp.
red.), jak niegdyś w NHL. Tak na poważnie - nie po to pakujemy
pieniądze w przygotowania, żeby nie przystąpić do rywalizacji - to po
pierwsze. Nie po to podpisaliśmy kontrakty z zawodnikami, żeby ich nie
realizować. Są jeszcze sponsorzy, którzy kładą pieniądze oraz media,
które prezentują ligę hokejową. Trzeba się z tych umów rzetelnie
wywiązać. Myślę, że Polski Związek Hokeja na Lodzie jest na sporym
zakręcie. Polega on na tym, że podjęto próbę wyjścia na wody w pełni
profesjonalne. Jeżeli udałoby się wdrożyć zmiany proponowane przez
związek, może nie tak gwałtownie, ale spokojnie - w tym sezonie jedna
rzecz, w innym druga - to byłby to dobry kierunek. Może czasami trzeba
jednak „uciąć łeb” i od razu wprowadzić zmiany? Będzie to raczej trudne
ze względu na stan finansowy polskich klubów.
TKH spełnia wszystkie warunki stawiane przez związek?
Nie. Mamy jeszcze zaległości wobec graczy. Działamy w tym kierunku, żeby się kwalifikować do rozgrywek ligowych.
Zaległości wobec graczy to tylko jedna kwestia. W
podpunktach dotyczących wydawania licencji dla klubów znajduje się
zapis o uregulowanym stosunku względem ZUS-u i Urzędu Skarbowego...
Na dziesięć klubów ekstraligowych, dziesięciu ten problem dotyczy.
To kolejna zapora nie do przejścia. Kilkuletnich zaległości nie da się spłacić w trzy tygodnie.
Mamy pomysł na spłatę tych zaległości. Pracujemy nad tym.
TKH znajduje się na liście dłużników opublikowanej przez
PZHL. Jeżeli nie klub nie spłaci zaległości do wyznaczonego terminu,
nie będzie mógł przeprowadzić transferów.
Mamy tych graczy, którzy przeszli z innych klubów. Nie dostaliśmy
żadnego oficjalnego pisma, że nie możemy przeprowadzać transferów. To
tylko publikacje prasowe, nie jest to wiążące. Umowy, które
podpisaliśmy są oficjalne, legalne i można je konsumować. Jeżeli
będziemy chcieli jeszcze kogoś kupić, to do tego czasu, mam nadzieje,
„wyczyścimy” wszystko to, co nie zostało spłacone, żebyśmy dany
transfer mogli przeprowadzić. Oczywiście przy założeniu, że taki zakaz
będzie funkcjonował.
Wynika z tego, że TKH nie respektuje zakazu transferowego nałożonego przez PZHL.
Mamy go na uwadze, ale nie jest on wyznacznikiem. Oficjalne pismo do nas nie dotarło.
Zapowiada się więc, że TKH będzie miał sporo wydatków na
początku sezonu: wpisowe, licencje dla klubu, zawodników, a do tego
spłata zobowiązań wobec wierzycieli.
Nie jest to kwota, która powala.
TKH ma już zamknięty budżet na kolejny sezon?
Pieniędzy zawsze jest za mało. Jeszcze nie mamy, jeszcze czekamy,
ale budujemy budżet w taki sposób, żeby pieniędzy starczyło na całe
rozgrywki. Całej kwoty nie dostajemy od razu, są to transze.
Jak oceniacie sytuacje na rynku sponsorskim w naszym regionie?
Nie jest ona zła, przy czym firmy zachowują się ostrożnie. Natomiast
mogę powiedzieć, że warto się z hokejem promować. Jeżeli chce ktoś
zmierzyć efekty polityki reklamowej poprzez hokej, to zapraszamy go do
nas, a wówczas zapewne zdecyduje się z nami współpracować.
Cały wywiad można przeczytać na:
www.sportowytorun.pl
Dariusz Łopatka (Nowości)