Treść strony SEZON 2011/
Rok gorszy od poprzedniego
Działacze klubu młodzieżowego biją się w pierś. Młodzieży nie udało się zdobyć medalu
Celem było miejsce na podium. Drużyna Sokołów planu jednak nie wykonała. W finałach mistrzostw wygrała dwa mecze, ale okazało się to za mało nawet do wywalczenia brązowego medalu.
W niedzielę w Toruniu zakończył się turniej mistrzostw Polski juniorów. Tytuł najlepszej drużyny kraju obronili hokeiści Stoczniowca Gdańsk, którzy w decydującej potyczce pokonali Podhale Nowy Targ.
- Był to zdecydowanie najlepszy mecz tego turnieju - przyznał Henryk Zabrocki, szkoleniowiec Stoczniowca. - Uważam jednak, że całe mistrzostwa mogły się podobać. Cieszymy się z tego, że udało nam się ponownie sięgnąć po złoto, szczególnie teraz, gdy za przeciwników mieliśmy tak wyrównane i silne zespoły. Szkoda tylko, że tych drużyn juniorskich jest w kraju tak mało (w finałach wystąpiło zaledwie pięć zespołów - przyp. red.).
Sokoły bez medalu
Srebro wywalczyli natomiast wspomniani nowotarżanie, zaś brąz juniorzy Naprzodu Janów. Postawa ostatniej z tych ekip była sporym zaskoczeniem turnieju finałowego. Drużyna, posiadająca w swoim składzie dwóch wyróżniających się w tej kategorii wiekowej napastników (Patryk Kogut i Łukasz Sośnierz), prowadziła wyrównaną rywalizację z faworytami, a w decydujących potyczkach z pozostałymi przeciwnikami nie zawodziła.
Niestety, nie można powiedzieć tego samego o gospodarzach imprezy. Torunianie liczyli na wywalczenie medalu, ale w najważniejszej dla nich potyczce przegrali właśnie ze wspomnianym Naprzodem.
- W całym turnieju nie wyszedł nam tylko jeden mecz, z Janowem. W zasadzie słaba pierwsza tercja (przegrana 1:4 - przyp. red.) zaważyła o tym, że nie mamy medalu - powiedział Leszek Minge, trener torunian. - Po raz kolejny potwierdziło się, że prym wiodą drużyny, które w swoich składach mają zawodników ogranych w PLH. Mógłbym natomiast polemizować na temat zmian regulaminu podczas trwania turnieju, lecz nie chcę już do tego wracać.
Bez względu na dalsze zawiłości i niedopowiedzenia regulaminowe po porażce z Naprzodem Sokołom trudno było już odrobić stratę. Dwa kolejne zwycięstwa z Unią Oświęcim i Stoczniowcem Gdańsk nie poprawiły już ich sytuacji.
W czym leży problem?
Tym samym toruńskim juniorom nie udało się powtórzyć sukcesu sprzed roku. Przypomnijmy, iż w poprzednim finale drużyna Sokołów, prowadzona wówczas przez Wiesława Walickiego i Marka Góreckiego, wywalczyła srebrny medal mistrzostw kraju.
- Turnieje finałowe są podsumowaniem roku szkolenia juniorów i juniorów młodszych. Za osiągnięte wyniki dostaje się punkty, które później przekładają się na otrzymane pieniądze. W tym roku wypadliśmy gorzej, niż wcześniej - przyznał Ignacy Krasiński, prezes klubu młodzieżowego. - Nie mamy żadnego medalu. Jakie są tego powody? Popełniliśmy błędy. W ubiegłym sezonie mieliśmy solidnych trenerów, jak na toruńskie warunki. Był Marek Górecki i Wiesław Walicki, ale na początku sezonu musieliśmy reaktywować hokej w Toruniu. Dlatego obaj trenerzy zajęli się szkoleniem w Neście. We wrześniu i październiku wydawało się, że wszystko jest w porządku, lecz później można było zauważyć, że to nie jest to. Współpraca między trenerami Minge i Walickim nie była taka, jak między Walickim i Góreckim. Przyszły mistrzostwa i efekt jest widoczny. W rankingu juniora młodszego spadliśmy o jedno miejsce, a w juniorach starszych o dwa. To był nasz błąd.
Źródło: Nowości