Treść strony wrzesień_2010
.
Nazwiska jednak nie grają
Hokej na lodzie. Zaskakujący mecz w Sanoku. Po dwóch tercjach Sokoły Toruń prowadziły już 3:0
Klub Hokejowy z Sanoka, który w okresie transferowym uzgodnił warunki kontraktów z kilkoma reprezentantami Polski, bardzo męczył się toruńskimi Sokołami.
W Sanoku torunianie rozegrali drugi mecz Pucharu Polski (w pierwszym przegrali z Zagłębiem Sosnowiec 4:12) i, co ważne, pokazali się z niezłej strony. Po pierwszych dwudziestu minutach, tej dość nierównej potyczki, można było powiedzieć jedno: „nazwiska nie grają”. Ekstraligowa ekipa sanocka, w składzie której wystąpili m.in. tacy zawodnicy, jak: Zapała, Gruszka, Dziubiński, Drzewiecki, czy obcokrajowcy: Kubat, Iviczicz i Suur, zdominowała wydarzenia na lodzie, ale zawodziła na całej linii.
Gwizdy od kibiców
Świetnie między słupkami toruńskiej bramki spisywał się tymczasem Tomasz Witkowski, ściągnięty do Sokołów po odejściu Michała Plaskiewicza (... do Sanoka). Jego koledzy wykorzystywali natomiast błędy rywali. W pierwszej odsłonie prowadzenie naszej drużynie dał Przemysław Bomastek. Co więcej, dwie kolejne bramki torunian w drugiej tercji (trafiali Kamil Gościmiński i Arkadiusz Marmurowicz) sanoczanie również pozostawili bez odpowiedzi.
- Trochę utarliśmy im nosa i przy odrobinie szczęścia powinniśmy ten wynik utrzymać - powiedział Wiesław Walicki, szkoleniowiec torunian. - W trzeciej tercji górę wzięło jednak doświadczenie.
Gospodarzy, schodzących do szatni na drugą przerwę, kibice uraczyli... gwizdami. Fakt ten, plus ostre słowa w sanockiej szatni, musiały dać efekt. Od początku trzeciej odsłony sanoczanie gonili torunian, systematycznie odrabiali straty i niespełna minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, tuż po wycofaniu z lodu bramkarza, doprowadzili do wyrównania.
Sparing na dziwnej tafli
Dogrywka natomiast nie przyniosła rozstrzygnięcia, a w rzutach karnych lepsi okazali się sanoczanie.
Dzień wcześniej, w poniedziałek wieczorem, torunianie zmierzyli się w sparingu z Legią Mazowszem Warszawa. Sokoły bez większych problemów pokonały gospodarzy. Problemy mieli za to organizatorzy.
- Na lodzie nie było namalowanych linii, niebieskich i czerwonej - mówi Wiesław Walicki. - Można więc powiedzieć, że graliśmy po omacku.
Warszawianie od momentu pierwszego sparingu z nami, tylko dwa razy wyszli na lód. W meczu próbowali walczyć, ale dopiero od drugiej tercji. Pierwszą część Sokoły wygrały 4:0 i sprawa wyłonienia zwycięzcy była już przesądzona.
KH Sanok - Sokoły Toruń 4:3 po karnych (0:1, 0:2, 3:0; k. 2:1)
0:1 P. Bomastek - A. Marmurowicz (9.11), 0:2 K. Gościmiński - M. Wieczorek (22.53), 0:3 A. Marmurowicz - T. Bluks (38.04), 1:3 M. Vozdecki - M. Iviczicz, Z. Kubat (41.44, w przewadze), 2:3 M. Iviczicz - K. Zapała, M. Vozdecki (46.41, w przew.), 3:3 M. Iviczicz - K. Zapała (59.05, sześciu na pięciu), 4:3 B. Rąpała (decydujący rzut karny).
Ciarko KH: Rączka; Iviczicz (2) - Kubat, Suur - Rąpała, Guriczan (2) - Owczarek, Bigos - Koseda; Vozdecki (2) - Zapała - Radwański (5+20), Gruszka (2) - Dziubiński - Drzewiecki, Biały - Milan - Poziomkowski, Hućko (2) - Maciejko - Wilusz. Kary: 35 min. + 2 min. kary tech. (nadmierna liczba graczy)
Sokoły: Witkowski; Bluks (8) - Adamowicz, Porębski (2) - Pronobis, Pietras (2) - Lidtke; Bomastek (2) - Kuchnicki - Marmurowicz, Wiśniewski - K. Kalinowski (2) - Minge, Wieczorek - Chrzanowski - Gościmiński (5+20) oraz Pieniak. Kary: 41 min. + 2 min. kary tech. (nadmierna liczba graczy na lodzie)
Sparing w Warszawie 6 września
Mazowsze Warszawa - Sokoły Toruń 4:8 (0:4, 1:1, 3:3)
Bramki dla Sokołów zdobyli: Ł. Chrzanowski, M. Wiśniewski, K. Kalinowski, E. Adamowicz, K. Gościmiński, P. Bomastek, A. Marmurowicz, M. Kuchnicki.
źródlo: Dariusz Łopatka - Nowości