Treść strony SEZON 2006/ 2007


Gdy się nie trafia do pustej bramki...


TKH ThyssenKrupp Energostal nie wykorzystał atutu własnego lodowiska i przegrał w drugim meczu play off ze Stoczniowcem.









Drugie spotkanie I rundy play off między TKH a
Stoczniowcem rozpoczęło się od nieznacznej przewagi gospodarzy.
Torunianie kilkakrotnie próbowali zaskoczyć Przemysława Odrobnego, ale
strzały Jacka Dzięgiela i Rudolfa Vercika gdański golkiper obronił.
Skapitulował za to Tomasz Wawrzkiewicz po kontrze Stoczniowca. Roman
Skutchan strzałem w okienko pokonał bramkarza TKH i goście objęli
prowadzenie. Tuż przed końcem I tercji wyrównał Dzięgiel przecinając
lot krążka uderzonego przez Piotra Kosedę.

Po zmianie stron
nadal częściej w posiadaniu krążka byli podopieczni Miroslava
Doleżalika, ale ich akcje na bramkę Odrobnego nie zakończyły się
sukcesem. W 23. minucie idealną okazję do uzyskania prowadzenia
zmarnował Jewgenij Bucharan, który nie trafił do pustej bramki. Potem w
słupek trafił Vercik, a Dzięgiel huknął prosto w golkpiera Stoczniowca.
Goście przetrzymali tę nawałnicę i zadali dwa skuteczne ciosy. Najpierw
w 34. minucie wykorzystali okres gry w przewadze, a Zdenek Jurasek
wykończył akcję Petera Hurtaja i Skutchana. Niecałe dwie minuty później
Konstantin Ryabenko wykorzystał podanie zza bramki Filipa Drzewieckiego
i zrobiło się 3:1 dla gdańszczan. "Stalowe Pierniki" mogły jeszcze w II
tercji zmniejszyć rozmiary porażki, ale nie wykorzystały 78 sekund gry
w podwójnej przewadze.

Hokeiści TKH wychodzili na trzecią
tercję z mocnym postanowieniem odrobienia strat, ale czas upływał, a
gospodarze nadal przegrywali dwiema bramkami. Co gorsza ThyssenKrupp
nie potrafił skonstruować składnych akcji pod bramką Obrobnego.
Nieliczne strzały Milana Furo i Martina Ambruza nie zaskoczyły
gdańskiego bramkarza. Inna sprawa, że Stoczniowiec znakomicie radził
sobie w destrukcji, rozbijał akcje TKH już w środkowej strefie
lodowiska i sam atakował bramkę "Wahy".

W 54. minucie "Rudi"
Vercik przeprowadził solową akcję środkiem lodu i mocnym strzałem z
dystansu zdobył drugą bramkę dla TKH. Na trybunach odżyły nadzieje na
remis. Niestety, na krótko w 57. minucie gdy Stoczniowiec grał w
osłabieniu krążek przejął Aleksander Hult, zrobił "kółeczko" we własnej
tercji, popędził na bramkę gospodarzy i pięknym uderzeniem pokonał
Wawrzkiewicza. Ekipa Henryka Zabrockiego nie zmarnowała już tej
przewagi. "Stalowe Pierniki" zdołały jeszcze uzyskać trzecią bramkę -
strzał z ostrego kąta Dąbkowskiego - ale na więcej nie było już stać
torunian.

Po wygranej w hali Olivii graczom TKH nie udało się
pójść za ciosem i zapewnić sobie na Tor-Torze prowadzenia 2:0. Kolejny,
trzeci mecz tych drużyn odbędzie się 16 lutego w Gdańsku.

-
Szkoda zmarnowanych sytuacji, wyszły nasze stare błędy - mówi Jacek
Dzięgiel, strzelec pierwszego gola dla TKH. - Rywale nas wypunktowali i
musieliśmy gonić wynik. Staraliśmy się ze wszystkich sił, ale nie
daliśmy rady odrobić strat.

- Jeśli nie trafia się do pustej
bramki, albo uderza w słupek, to nie można liczyć na sukces - mówi
Miroslav Doleżalik, trener TKH. - Liczyłem, że po zwycięskim horrorze w
Gdańsku pokonamy rywali na własnym terenie. Tymczasem jest 1:1 i gra
zaczyna się od nowa.

Marcin Drogorób (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery