Treść strony luty_2006
Rozmowa z TOMASZEM WAWRZKIEWICZEM, bramkarzem reprezentacji Polski i klubu TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń.
Dariusz Łopatka: W trakcie piątkowego spotkania z GKS-em Tychy, ze względu na kontuzję pachwiny, musiał Pan zrezygnować z gry między drugą, a trzecią tercją. Jak teraz wygląda sytuacja?
Tomasz Wawrzkiewicz: Od niedzieli jestem w Oświęcimiu. Przyjechałem się pokazać i porozmawiać. Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny nie będę mógł jechać z reprezentacją na turniej Euro Ice Hockey Challenge.
D.Ł: Doszło już do konsultacji z lekarzem?
T.W: W niedzielę nie widziałem się z lekarzem reprezentacji. Umówiony jestem na poniedziałek. Przejdę badania USG. Dopiero wówczas okaże się, w jakim stopniu uszkodzona jest pachwina. Po badaniu będę wiedział więcej. Myślę, że tragedii nie ma. Jeżeli odpocznę kilka dni, nie będę się forsował, to jest szansa, że naderwane mięśnie się zrosną i będę mógł wrócić na lód.
D.Ł: Jak wyglądał ten feralny dzień?
T.W: Kontuzji doznałem pod koniec porannego treningu, w dzień meczu z GKS-em Tychy. Teoretycznie było małe prawdopodobieństwo, że taka sytuacja może się zdarzyć. Był to koniec zajęć treningowych, byłem rozgrzany i rozciągnięty. Przy jednej z interwencji poczułem ból w nodze, coś strzeliło. Wiedziałem, że nie jest dobrze, musiałem przerwać trening i zejść do szatni.
D.Ł: Przyszedł czas na rozpoczęcie meczu, postanowił Pan zagrać. Jak Pan ocienia tą decyzję?
T.W: Chciałem spróbować. Wziąłem tabletki przeciwbólowe, okleiliśmy nogę plastrami, żeby choć trochę zabezpieczyć kontuzjowane mięśnie. Później potoczyło się tak jak było widać. Większość sytuacji starałem się bronić na stojąco, nie za wiele się ruszając. Zrobiłem, ile mogłem. Po każdej kolejnej interwencji odczuwałem jeszcze większy ból.
D.Ł: Zawodnicy GKS-u Tychy wyczuli, że dzieje się coś niedobrego między słupkami toruńskiej bramki?
T.W: Zdecydowanie. Hokeiści GKS-u zauważyli, że jest coś jest nie tak z moją dyspozycją.
D.Ł: Między drugą a trzecią tercją zadecydował Pan o tym, by zostać w boksie swojej drużyny. Ból nie ustawał?
T.W: Wiadomo było, że już nie zagram. Jednak chciałem zostać w boksie razem z chłopakami.
D.Ł: W tym samym momencie ubiegłego sezonu przytrafiła się Panu podobna kontuzja. Wówczas przed zgrupowaniem reprezentacji oraz play off, podczas treningu nie mógł Pan o własnych siłach wstać z lodu. Czy w tej sytuacji można mówić o syndromie kadry narodowej Tomasza Wawrzkiewicza?
T.W: Trudno mi się wypowiadać na ten temat. Nie chciałbym zapeszać na przyszłość, ale rzeczywiście coś w tym jest. W obecnym sezonie nie byłem na żadnym zgrupowaniu kadry narodowej na które byłem powoływany, tylko ze względu na kontuzje. Jest to fatalny zbieg okoliczności.
D.Ł: Jaki Pana zdaniem będzie czas rehabilitacji?
T.W: Porównując tą kontuzję z urazem z zeszłego sezonu jestem przekonany, że nie jest ona tak poważna jak rok temu. Myślę, że tym razem, czas po jakim powrócę do gry będzie dużo krótszy.
- autor: Dariusz Łopatka(Nowości)