Treść strony luty_2007

Odrodzenie Stalowych Pierników

Stalowe Pierniki po wspaniałym meczu, pokonały na własnym obiekcie Biało-niebieskich 4:2, a to oznacza, że wyłonienie ostatniego półfinalisty MP nastąpi we wtorek!

Coś pięknego!

 Stalowe Pierniki przystępowały do czwartej potyczki z Biało-niebieskimi, z przysłowiowym nożem na gardle. Ewentualna porażka torunian zamykała im drogę do walki o medale, a więc to spotkanie po prostu musieli wygrać. Z kolei podopieczni Henryka Zabrockiego doskonale zdawali sobie sprawę, że wynik niedzielnego starcia nie zamknie im drogi do walki o medale, więc specjalnie nie forsowali tempa. Zresztą widać to było na lodzie. Stalowe Pierniki niemal od razu rzuciły się do ataku, natomiast zawodnicy popularnej Stoczni spokojnie czekali na okazję do kontrataku. Taktyka przyjezdnych mogła przynieść zamierzony efekt już w 1 minucie meczu, ale Bartosz Dąbkowski przeciął podanie Łukasza Zachariasza do Jarosława Rzeszutko i publiczność mogła odetchnąć z ulgą. Kolejne minuty należały już do gospodarzy, ale niewiele z tego wynikało. Akcje Stalowych Pierników zazwyczaj kończyły się niegroźnymi strzałami, więc Przemysław Odrobny nie musiał się obawiać o swoją świątynię. Zmiana nastąpiła w 7 minucie, kiedy to na ławce kar przebywał Bartosz Leśniak. Jarosław Dołęga dynamicznie wjechał w tercję rywali, minął obronę, zamarkował strzał i ostatecznie posłał krążek do niemal pustej bramki. Goście mogli się odwdzięczyć w 11 minucie, gdy na ławce kar przebywał Robert Fraszko, ale podczas ich przewagi liczebnej najlepszą sytuację strzelecką wypracowali… gospodarze. Milan Furo przejął krążek, wjechał do tercji obronnej Stoczniowca, po czym podał wprost na kij Arkadiusza Marmurowicza. Ostatecznie krążek minął o centymetry gdańską bramkę i wynik nie uległ zmianie. W 12 minucie Roman Skutchan mógł doprowadzić do remisu, ale Tomasz Wawrzkiewicz popisał się ładną interwencją i krążek nie wylądował w siatce. Pierwsza tercja zakończyła się wynikiem 1:0 i hokeiści udali się do szatni na przerwę.

Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. Arkadiusz Marmurowicz w 24 minucie posłał krążek w kierunku bramki gdańszczan i ku zdziwieniu publiczności, zdobył drugą bramkę! Zasłonięty Odrobny nie zdążył z interwencja i na tablicy widniał wynik 2:0. Minutę później krążek ponownie wylądował w bramce Stoczniowca, ale tym razem sędzia szybko uciszył toruńską publiczność, odgwizdując spalony w polu bramkowym. Podopieczni Henryka Zabrockiego wyciągnęli wnioski z pierwszej tercji i w 30 minucie wykorzystali przewagę liczebną. Peter Hurtaj popisał się wspaniałym podaniem do Bartosza Wróbla i kibice Stoczni cieszyli się z gola kontaktowego. Wynikiem 2:1 zakończyła się druga odsłona meczu, choć okazji do zmiany rezultatu było, co nie miara. Wystarczy wspomnieć słupek Rudolfa Vercika czy też zmarnowanie kapitalnej okazji przez Skutchana. Ostatnia część meczu przyniosła najwięcej emocji. Najpierw Furo zaskoczył Odrobnego niesygnalizowanym strzałem, a następnie Wojciech Jankowsk i szybko odpowiedział na trafienie gospodarzy. Wynik 3:2 pozostawiał nadzieję Biało-niebieskim na remis, ale sędzia szybko sprowadził przyjezdnych na ziemię. Bartosz Wróbel został odesłany na ławkę kar w 58 minucie spotkania i szanse gdańszczan na zdobycie bramki spadły niemal do zera. Na dodatek Stalowe Pierniki momentalnie wykorzystały przewagę liczebną i zwycięstwo torunian stało się faktem.

 Niestety po zakończeniu spotkania doszło do dość nieprzyjemnego incydentu. Maciej Urbanowicz stoczył walkę na pięści z Arkadiuszem Marmurowiczem i sędzia został zmuszony do nałożenia kary meczu. W związku z tą decyzją, zawodnik Stoczniowca, który sprowokował bójkę nie zagra w kolejnym spotkaniu.

Trener Stoczniowca, Henryk Zabrocki nie był zadowolony z tego faktu: Zawodnicy muszą panować nad nerwami. Niestety czasami emocje biorą górę i nad tym ubolewam, bo to nie powinno mieć miejsca. Musimy wyciągnąć z tego jakieś wnioski i utemperować zawodników. Natomiast zapytany o przyczynę porażki powiedział Na pewno lepsza skuteczność Torunia, no i nasze kary, po których straciliśmy bramki. Trudno mecz wygrąc, jeżeli przesiedzi się połowę meczu po drugiej stronie ławki kar

Publiczność zgromadzona na Tor-Torze w niedzielny wieczór, była świadkiem niesamowitego widowiska. Akcje przenosiły się z jednej tercji do drugiej, po prostu coś pięknego. Wypada jedynie żałować, że takie mecze możemy oglądać jedynie w .. fazie play-off. Warto jeszcze wspomnieć, o dość dobrym poziomie sędziowania, co przecież na polskich taflach jest rzadkością.

TKH ThyssenKrupp Energostal – Energa Stoczniowiec 4:2 (1:0,1:1,2:1)

1:0 Jarosław Dołęga (Łukasz Sokół) 5/4 7’
2:0 Arkadiusz Marmurowicz (Milan Furo) 24’
2:1 Bartosz Wróbel (Peter Hurtaj, Roman Skutchan) 5/4 30’
3:1 Milan Furo (Bartosz Dąbkowski, Tomasz Proszkiewicz) 5/3 54’
3:2 Wojciech Jankowski (Jarosław Rzeszutko) 55’
4:2 Martin Ambruz (Rudolf Vercik) 5/4 59’

TKH:TKE: Wawrzkiewicz (2) - Sokół, Kłys (2), Vercik (2), Ambruz, Bucharan – Fraszko (2), Dąbkowski (4), Bomastek (2), Proszkiewicz (2), Dołęga (4) - Chrzanowski, Piotrowski, Furo (2), Dzięgiel, Marmurowicz (5+km), Suchomski.

Energa Stoczniowiec: Odrobny; Wróbel (4), Leśniak (4), Skutchan (2), Hurtaj, Jurasek - Skrzypkowski (4), Rompkowski (4), Zachariasz (2), Rzeszutko (2), Jankowski (2) - Smeja, Ryabenko, Hult, Słodczyk, Kostecki - Poziomkowski, Drzewiecki (2), Urbanowicz(2+5+km).

Kary: 47( w tym kara meczu dla Marmurowicza) – 51( w tym kara meczu dla Urbanowicza)

  • autor: Valdi

wstecz

Kontakt

Bannery