Treść strony luty_2007
Chwila oddechu dla TKH
Hokeiści TKH ThyssenKrupp Energostal prowadzą już 2:0 w rywalizacji z
Unią Oświęcim. Teraz mają kilka dni przerwy na regenerację sił. Czy do
piątku wykurują się Robert Fraszko i Piotr Koseda?
"Stalowe Pierniki" rozegrały pięć spotkań w ciągu
ostatnich 10 dni. Nic dziwnego, że kilku zawodników wykruszyło się ze
składu z powodu kontuzji. Po morderczej pięciomeczowej walce w I
rundzie play off ze Stoczniowcem w ekipie TKH na spotkania z Unią
Oświęcim zabrakło Tomasza Proszkiewicza (naciągnięcie mięśni brzucha) i
Roberta Fraszki (uraz kręgosłupa). W pierwszym meczu nie wystąpił
Tomasz Wawrzkiewicz, a w niedzielę na tafli w Oświęcimiu zabrakło
Piotra Kosedy. Między słupki wrócił za to "Waha".
-
Zmobilizowaliśmy Tomka na ten mecz, bo bardzo chcieliśmy go wygrać i
już nie wracać do Oświęcimia - mówi Miroslav Doleżalik, trener TKH. -
Michał Plaskiewicz broni nieźle, ale w niedzielę musiałem mieć pewniaka
w bramce. Zadanie udało się zrealizować, mimo, że graliśmy tylko
czwórką obrońców. Duży udział w tym sukcesie miał Wawrzkiewicz, który
szczególnie w II tercji bronił jak w transie. Wyciągał krążek w
niesamowitych sytuacjach.
Wczoraj cały zespół odpoczywał. Na
wtorek zaplanowano odnowę biologiczną i zajęcia w studiu Bella Line.
Potem już treningi na lodzie i opracowanie taktyki na ostatni - w co
wszyscy wierzą - mecz z Unią Oświęcim.
- Mam nadzieję, że do
tego czasu Robert Fraszko i Piotr Koseda wrócą do gry. Kosedzie w
piątkowym starciu wybito palec i dlatego nie zagrał w Oświęcimiu.
Chcemy zakończyć walkę z Unią w piątek na Tor-Torze.
W drugiej parze walczącej o miejsca 5-8 Zagłębie Sosnowiec prowadzi już 2:0 z Akuną Naprzodem Janów.
- Nie mam tu swoich typów. Chcemy zająć piąte miejsce, nie ważne z kim przyjdzie nam grać - dodaje Doleżalik.
Ciekawie
przebiega rywalizacja w półfinałach. Podhale Nowy Targ po zwycięstwie w
Krakowie 4:0, w niedzielę uległo u siebie Cracovii 2:4 (2:1, 0:1, 2:2).
Drugie zwycięstwo zaliczył GKS Tychy pokonując na wyjeździe Stoczniowca
5:1 (2:0, 3:0, 0:1).
Marcin Drogorób (Gazeta Pomorska)