Treść strony SEZON 2007/ 2008
Unia Oświęcim została rozbita
Jeszcze w niedzielę byli sprawcami jednej z większych
niespodzianek dotychczasowych meczów PLH. Wczoraj, młoda drużyna z
Oświęcimia była bezradna wobec ataków torunian.
Peter
Hurtaj (biała koszulka) obchodził wczoraj 28. urodziny.
Sam sprawił
sobie prezent pokonując Piotra Szałaśnego
Fot. Adam Zakrzewski
Od
pierwszych minut spotkania unici starali się nie odstawać od
gospodarzy. Gdy tylko podopieczni Mariana Pysza grali w osłabieniu
trener rywali - Miroslav Doleżalik - delegował do gry, na zmianę, swoje
dwa najlepsze ataki. Okazje do pokonania Michała Plaskiewicza stworzyli
sobie Petr Valusiak i Robert Sobała, lecz ich akcje nie dały
prowadzenia oświęcimianom.
Gdy sytuacja na lodzie odmieniła się, a na ławce kar zasiadali przyjezdni, bramki zdobywali gospodarze.
Podwójne przewagi zostały wykorzystane przez Zoltana Kubata
(strzałem z niebieskiej linii w 16. min zdobył swoją pierwszą bramkę
dla TKH) i obchodzącego wczoraj 28. urodziny Petera Hurtaja (pokonał
Piotra Szałaśnego po składnej akcji pierwszej formacji).
Wraz z upływem kolejnych minut ataki przyjezdnych słabły.
- Chłopacy nie byli zaangażowani tak, jak we wcześniejszych
spotkaniach u nas „w domu” - stwierdził Miroslav Doleżalik. - Trudno mi
powiedzieć dlaczego zawodnicy tak podeszli do tego meczu. Byli
zdenerwowani. Być może pierwszy raz grali przed tak liczną
publicznością.
Mimo
to udało im się zdobyć bramkę honorową. W drugiej tercji, grając w
przewadze, krążek do toruńskiej siatki wbił najmłodszy, ale zarazem
jeden z najzdolniejszych wychowanków oświęcimskiej drużyny - Paweł
Połącarz.
Tymczasem torunianie wcale nie zamierzali zwalniać tempa
rozgrywanych akcji, jeszcze w tej odsłonie dwa razy zaskakiwali
przeciwników.
W trzeciej tercji między słupkami oświęcimskiej bramki stanął Bartłomiej Szafraniec, na lód weszła także czwarta formacja Unii.
Takie zmiany nie mogły zostać niewykorzystane. W 49. minucie pierwsi
do swojej siatki trafili oświęcimianie (gol przyznany Przemysławowi
Bomastkowi), ale dzieła „zniszczenia” dokonali już zawodnicy toruńskiej
drużyny, którzy jeszcze trzykrotnie zapalali lampkę nad bramką rywali.
- Spotkanie było łatwe i przyjemne - stwierdził Zoltan Kubat, który
podobnie jak Jarosław Dołęga był bliski „ustrzelania” hattricka. -
Obyśmy długo utrzymali taką formę.
Dariusz Łopatka (Nowości)