Treść strony SEZON 2007/ 2008
Szczelna obrona drużyny z Sanoka
W trzecim spotkaniu tego sezonu na własnym lodowisku
hokeiści TKH ThyssenKrupp Energostalu przegrali wczoraj z KH Sanok 1:4
(1:2, 0:0, 0:2).
Mimo
ambitnej postawy (na lodzie leży Rudolf Vercik) torunianie przegrali
wczoraj wieczorem na własnym lodowisku z KH Sanok 1:4
Fot. Adam
Zakrzewski
Przed niedzielną kolejką w Polskiej Lidze
Hokejowej obydwie drużyny dzieliła różnica siedmiu miejsc w tabeli. Na
lodowisku nie było jej jednak widać.
Już na początku pierwszej tercji toruńskich kibiców spotkała niemiła
niespodzianka. Sanoczanie bowiem w 3. min objęli prowadzenie. Gdy na
ławce kar przesiadywał Piotr Koseda, krążek w toruńskiej siatce
umieścił Miroslav Sekać, który wykorzystał dokładne zagranie zza bramki
od Lubomira Cabana. Kilka minut później był już jednak remis, po
przypadkowym trafieniu Przemysława Bomastka, który z ostrego kąta
zdołał zmieścić krążek między parkanami Adama Kubalskiego. W tym
momencie odżyły nadzieje kibiców na zwycięstwo. Niestety, torunianie
tego zagrali słabo.
- Jakoś specjalnie nie nastawiałem się na to spotkanie - stwierdził
Wojciech Milan, który jeszcze w zeszłym sezonie reprezentował barwy
TKH. - Trener nakazał nam grać szczelnie w obronie i organizować
kontrataki.
Po jednej z takich akcji goście ponownie objęli prowadzenie. W 15.
min, grając w przewadze, skuteczną dobitką po wcześniejszym strzale
Tomasza Demkowicza popisał się właśnie Milan.
Druga tercja nie
przyniosła zmiany rezultatu. Co gorsza, nie przyniosła też zmiany gry
toruńskiej drużyny. Gospodarze prezentowali się słabo i nie byli w
stanie doprowadzić do remisu.
W trzeciej odsłonie miejscowi nadal popełniali błędy. W 46. min
goście grali w podwójnej przewadze i zdobyli trzecią bramkę. Jej
strzelcem był Maciej Mermer. Dopiero wtedy gospodarze ruszyli do
bardziej zdecydowanych ataków, ale nadal bez powodzenia. Trener Marian
Pysz wysyłał na lód dwie formacje, a w końcówce wycofał bramkarza. Ten
manewr nie przyniósł jednak spodziewanego rezultatu. Co gorsza, na 3
sekundy przed końcem meczu, czwartego gola strzelił Lubomir Caban i
goście mogli się cieszyć z nieoczekiwanego, ale zasłużonego zwycięstwa.
Dariusz Łopatka (Nowości)