Treść strony SEZON 2007/ 2008


„Szóstka” nadal jest w zasięgu TKH




Na
toruńskim lodowisku nie brakowało emocji. Hokeiści TKH ThyssenKrupp
Energostalu pokonali we wtorek gdańskiego Stoczniowca i nadal walczą o
miejsce w pierwszej szóstce PLH.


Gospodarze wtorkowej potyczki
rozpoczęli mecz bardzo ostro, zdaniem arbitra głównego Leszka
Więckowskiego, jednak zbyt agresywnie. Przez pierwsze siedem minut
gdańszczanie grali w pojedynczych bądź podwójnych przewagach. W tym
czasie utrzymywali się co prawda w tercji TKH, lecz Daniel Kachniarz
musiał interweniować tylko raz (po uderzeniu Bartosza Leśniaka).


W
siódmej minucie po raz pierwszy toruńskiej publiczności zaprezentował
się nowy nabytek Słowak Mojmir Musil i już w pierwszej zmianie mógł
zdobyć swojego premierowego gola. Bramkarz Stoczniowca Przemysław
Odrobny w tej sytuacji nie dał się jednak zaskoczyć. Dwie zmiany potem
w barwach TKH zadebiutował Tomasz Chyliński, 19-letni gracz sprowadzony
do Torunia z Tychów.


Jeżeli
pierwsza, bezbramkowa tercja nie przypadła do gustu widzom zgromadzonym
na trybunach Tor-Toru, to druga w zupełności zaspokoiła ich
oczekiwania, bowiem już pierwsze strzały zawodników obydwu drużyn
wpadały do bramek rywali.


Prowadzenie objęli gospodarze po
uderzeniu Jarosława Dołęgi (25 sekund od pierwszego rzucenia krążka na
lód), ale już w kolejnej akcji gdańszczanie doprowadzili do remisu
remis (trafienie Jarosława Rzeszutki). Szybka i emocjonująca gra z
początku tej odsłony utrzymywała się przez dłuższy czas.


W 27. minucie meczu jedną z efektowniejszych akcji toruńskiej drużyny zakończył Łukasz Chrzanowski.


-
Najpierw było podanie Rafała Cychowskiego wzdłuż bandy na niebieską
linię do „Mirka” (tak przez kolegów został nazwany Mojmir Musil -
przyp. red.), który chwilę później idealnie zagrał do mnie. Nie
pozostało nic innego jak „ściąć” do środka i strzelić na bramkę -
przyznał skrzydłowy TKH, który szybkim zjazdem ze skrzydła „położył„
Odrobnego, minął go i strzałem na pusta bramkę dał ponowne prowadzenie
gospodarzom.


Półtorej minuty później błąd bramkarza
Stoczniowca wykorzystał także Mariusz Jastrzębski, ale jeszcze w tej
odsłonie gracze z Trójmiasta zdołali zdobyć bramkę kontaktową.


Emocje
trwały do ostatnich sekund, a szkoleniowiec Stoczniowca Henryk Zabrocki
szukał recepty na doprowadzenie do dogrywki, jednak wycofanie bramkarza
okazało się złym posunięciem.

Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery