Treść strony SEZON 2007/ 2008
Takie spotkania chce się oglądać!
Toruńscy hokeiści zagrali w piątek konsekwentnie, skutecznie i
z wielką ambicją. Dzięki temu przerwali kompleks Naprzodu Janów,
wygrywając 6:1.
Pierwszy wygrany bulik przez torunian przyniósł im owoc w postaci
bramki. Jacek Dzięgiel wygrał wznowienie po lewej ręce Petera Jeża.
Bramkarz Naprzodu odbił przed siebie krążek po strzale Roberta Fraszki,
a przy dobitce najprzytomniej zachował się Mariusz Jastrzębski.
Minutę
później szkoleniowiec przyjezdnych - Jaroslav Lehocky - musiał studzić
głowy swoich zawodników, biorąc półminutową przerwę. Prowadzona przez
niego drużyna przegrywała już dwiema bramkami, bowiem pierwszy okres
gry w przewadze (kara odsiadywana przez Miroslava Zatkę) został
wykorzystany przez Rafała Cychowskiego.
Dwie minuty przez zakończeniem pierwszej tercji sytuacja powtórzyła
się, lecz w tym przypadku karę mniejszą otrzymał Paweł Jasicki. Strzał,
tym razem techniczny, z tego samego miejsca co wcześniej, oddał
Cychowski, a zasłonięty Jeż znów był bezradny.
- Obydwa
gole zostały przeze mnie zdobyte przy dużej pomocy kolegów, którzy
swoją pracą absorbowali bramkarza Janowa - przyznał strzelec dwóch
bramek.
Wcześniej, w 10 min, skrzydłowy Naprzodu - Wojciech
Wojtarowicz - był bliski zdobycia kontaktowego gola. Po jego uderzeniu,
zza prawego koła bulikowego, krążek trafił jednak w spojenie bramki
strzeżonej przez Michała Plaskiewicza.
Drugą tercję
torunianie rozpoczęli rozluźnieni i już w 25. minucie mogli zostać za
to ukarani. Kilka metrów przed bramką krążek stracili obrońcy pierwszej
formacji, a Michał Gryc stanął oko w oko z popularnym „Plastrem”.
Bramkarz TKH nie dał się zaskoczyć.
Po chwili chaosu przewaga
gospodarz znów była bardzo widoczna. Pierwszy, jak i drugi atak drużyny
Mariana Pysza, próbowały z bliska i daleka zaskoczyć Jeża.
Szkoleniowiec torunian łapał się za głowę, bo torunianie mogli pognębić
rywali już w połowie meczu.
- Mieliśmy bardzo dużo sytuacji, jednak chłopacy chcieli zbyt szybko i łatwo zdobywać gole - przyznał trener Pysz.
To,
co nie udawało pierwszym dwóm atakom, udało się trzeciemu. Bramkę
Naprzodu ostrzeliwali kolejno Dzięgiel, Wieczorek i Jastrzębski. Ten
ostatni znów znalazł się tam, gdzie powinien i tego dnia trafił po raz
drugi, a sekundę przed końcem drugiej tercji Arkadiusz Marmurowicz
zmienił tor lotu krążka po strzale Zoltana Kubata i od trzeciej tercji
między słupkami janowskiej bramki pojawił się Michał Elżbieciak.
Drugi
z bramkarzy przeciwnej drużyny raz wyciągnął krążek z siatki, po
strzale Rudolfa Vercika, a honorową bramkę dla janowian zdobył Miroslav
Zatko.
Dariusz Łopatka (Nowości)