Treść strony luty_2008


Torunianie po turnieju EIHC w Sanoku

Bartosz Dąbkowski i Jarosław Dołęga wystąpili we wszystkich meczach reprezentacji na turnieju w Sanoku.

Kadra przegrała z Łotwą i Włochami, pokonała natomiast Austriaków.

Kiedy Bartosz Dąbkowski był już na zgrupowaniu kadry przed turniejem, jego klubowy kolega ćwiczył jeszcze z toruńską drużyną zupełnie nie spodziewając się, że dostanie w ostatniej chwili powołanie. - W poniedziałek mieliśmy odnowę, a we wtorek ostro pracowaliśmy podczas trzech treningów - mówi Dołęga. - Obudziłem się w środę rano i zobaczyłem, że mam kilka nieodebranych telefonów od trenera i kierownika reprezentacji. Przyjechałem na lodowisko i okazało się, że dostałem powołanie. Czekała mnie podróż do Sanoka. Jeszcze w jej trakcie zadzwoniłem do Bartka Dąbkowskiego, żeby spytać się o której są w czwartek treningi. Dostałem odpowiedź, że rano jest rozjazd, a później mecz. Ja myślałem, że turniej zaczyna się w piątek.

Jarosław Dołęga: - Nie miałem ani jednego punktu, ale uważam, że to był mój najlepszy turniej w kadrze.

Po tym jak Dołęga dotarł na miejsce doszło do zmiany w formacjach. - Trafiłem do formacji z Maciejem Urbanowiczem i Łukaszem Batkiewiczem - mówi toruński napastnik. - Zmieniła się także para obrońców. Zamiast Daniela Galanta i Pawła Droni, do trzeciej formacji przeszli Bartek Dąbkowski i Mateusz Rompkowski. - Wprawdzie jest między nami rok różnicy, więc w SMS nie zawsze występowaliśmy w tej samej drużynie to jakiś kontakt mieliśmy z Mateuszem - przyznaje Dąbkowski, który w ostatnim turnieju EIHC występował w czwartej formacji z Łukaszem Mejką. - Jestem zadowolony, bo wychodziliśmy na lód w przewagach i osłabieniach.

Bartosz Dąbkowski: - Zwycięstwo z Austriakami na pewno doda nam wiary w siebie.

Satysfakcji nie kryje też Dołęga. - Kiedyś jeszcze za trenera Sidorenki zdobyłem bramkę i asystę w meczu z Włochami, teraz nie miałem ani jednego punktu, ale uważam, że to był mój najlepszy turniej w kadrze - mówi. - Sam jestem zdziwiony, tym, że dostawałem tyle czasu na lodzie i tym, że wypadłem tak pozytywnie.

Dwie przegrane i jedno zwycięstwo w meczach z tak renomowanymi rywalami to w opinii obu torunian nie był zły wynik. - Dużo problemów sprawiali Łotysze, którzy byli najlepiej wyszkolona technicznie drużyną na tym turnieju - mówi Dąbkowski. - Mnie akurat oni zawiedli - mówi Dołęga. - Myślałem, że będą w stanie wygrać z nami wysoko, a jednak wcale się tak nie stało. Z kolei najlepsze wrażenie zrobili na mnie Włosi, którzy grali siłowo, atakując nawet po oddaniu krążka. - Nic tak jednak nie cieszy jak wygrana - dodaje toruński obrońca. - W tamtych meczach pokazaliśmy się z dobrej strony, ale z Austriakami wygraliśmy. To na pewno doda nam wiary w siebie.

Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery