Treść strony SEZON 2008/ 2009
Nosy już nie są zwieszone na kwintę
Przed piątkowym meczem w Gdańsku, w toruńskiej drużynie panują
dobre humory. Trudno się dziwić takiemu nastawieniu, gdyż hokeiści TKH
Nesty powoli wychodzą z dołka.
Od zwolnienia trzech napastników z Czech minęły dwa tygodnie,
natomiast od rozmowy sztabu szkoleniowego z członkami zarządu
Toruńskiego Klubu Hokejowego ponad trzy. Co przez ten czas osiągnęła
drużyna?
Oni już wiedzą...
Przede wszystkim zaczęła zdobywać punkty i poprawiła grę, choć przełamać się jej nie było łatwo.
W trzech pierwszych meczach, po grupowym zwolnieniu, toruńska
drużyna, pozbawiona teoretycznie największych gwiazd, zdobyła trzy
punkty (dwa z outsiderem ligi Polonią Bytom i jeden z mistrzami Polski
Cracovią), natomiast w dwóch ostatnich potyczkach - już cztery.
- Pozostał lekki niedosyt po meczach z Podhalem i Zagłębiem, bo w
każdym z nich wygrywaliśmy dwiema bramkami - mówi Jarosław Dołęga,
który pełni obowiązki kapitana drużyny pod nieobecność kontuzjowanego
Przemysława Bomastka. - Gdyby jednak ktoś zapytał mnie, czy cztery
punkty w tych meczach mi wystarczą, to brałbym je w ciemno.
Wygrana dogrywka z Podhalem Nowy Targ i rzuty karne z Zagłębiem Sosnowiec poprawiły znacznie atmosferę w szatni.
- Stopniowo idziemy w dobrym kierunku. Najważniejsze jest to, że
psychicznie czujemy się lepiej - dodaje Dołęga. - Teraz mamy taką
sytuację, jak przed ostatnim play off. Każdy z nas wie, że musi dać z
siebie wszystko, żeby wyniki i gra drużyny była lepsze.
- Ktoś może powiedzieć, że postąpiliśmy pochopnie zwalniając
zawodników z Czech. Jak się okazuje, można jednak grać swoimi, młodymi
wychowankami, w dodatku na odpowiednim poziomie - zauważa Paweł
Gurtowski, p. o. prezesa TKH. - Młodzież pokazała, że potrafi grać z
pasją i zaciętością.
Nie zmienia to jednak faktu, że wzmocnienia w toruńskiej drużynie są
konieczne. Od kilku tygodni działacze usiłują znaleźć zastępstwo dla
zwolnionych graczy. Nie jest jednak łatwo znaleźć odpowiednie osoby w
środku sezonu.
- Jako pierwsi w Polsce borykamy się z tego typu problemami.
Starając się zatrudnić zawodników ze Skandynawii musimy uważać na wiele
czynników. Nie jest tak, że zadzwonimy, zaproponujemy warunki kontraktu
i po sprawie - dodaje prezes TKH.
Bez pośpiechu
Po pierwszych nieudanych próbach ściągnięcia zawodników do Torunia zarząd zmienił strategię.
- Postanowiliśmy, że nie będziemy się śpieszyć i ściągać zawodników
na teraz, w dodatku na siłę. Mamy wyselekcjonowanych trzech, czterech
hokeistów z grupy ponad sześćdziesięciu graczy - oznajmia Paweł
Gurtowski.
Przypomnijmy, iż działacze Toruńskiego Klubu Hokejowego od dłuższego
czasu prowadzili rozmowy nie tylko z zawodnikami, ale i trenerami,
którzy w przypadku utrzymania słabego poziomu wyników drużyny,
zastąpiliby trenera Mariana Pysza. Poprawa gry drużyny, jak również
humorów w klubie, oznacza jednak, że w najbliższym czasie nie należy
oczekiwać zmian.
- Jako działacze musimy mieć plan B, a czasem i C - tłumaczy
Gurtowski. - Z trenerem Pyszem mamy jednak kontrakt do końca sezonu.
Dariusz Łopatka (Nowości)